Boże Narodzenie

/Felieton Joli O./

Podobno ma być ostra zima. W jakieś stacji radiowej usłyszałam nawet słowo horror. Sklepy są pełne czapek,
szalików, rękawic i przeciwpoślizgowych nakładek na buty. To dość dziwaczne tutaj, choć ostatnie dwa lata
sprawiły, że nie tylko ja zastanawiam się, czy by ich nie kupić. Chodzę w samym tylko t-shirtcie po Bijenkorfie.
Puchową kurtkę wcisnęłam pod pachę. Gorąco. Z niedowierzaniem rozglądam się po choinkowo- świąteczno-
zimowych wystawkach. Jak to możliwe, przecież dopiero co pochowałam letnie ciuchy? Tłum kupujących
zebrał się wokół Świętego Mikołaja. Ktoś depcze mi po nodze. Z wymuszonym uśmiechem dziękuję Czarnemu
Piotrusiowi za ciasteczko. On nalega. Jeszcze jeden uśmiech. Kątem oka dostrzegam drugiego. A kysz, to mój
proteinowy dzień! Niedoczekanie! Niepoprawni kolorystycznie pomocnicy Świętego Mikołaja odpuszczają.
Ściągam szalik i upycham go w torebce. Uf, chwila spokoju. Bing Crosby właśnie skończył marzyć o białych
świętach, ale nie; już chór dziecięcych głosów domaga się wrzucenia prezentów do butów. Wychodzę.
Następnego dnia telefon od przyjaciółki w nastroju „nie mam ochoty na święta”. A więc to nie tylko ja! Nie
wiem jak, ale po godzinie jesteśmy umówione na wspólne lepienie pierogów i sushi. Don’t ask don’t tell! Mój
Boże, ja i pierogi! Robiłam je tylko raz. Byłyśmy wtedy całą paczką u Eluni. Narobiłyśmy górę pierogów. Ależ
było wesoło! hd-rode-kerst-wallpaper-dennenappels-kerstballen-achtergrond-1600x1000-wallpaper

No cóż, święta to w końcu wyjątkowy czas. Przygotuję zatem farsz według przepisu mojej mamy. Mama robiła
najlepsze ruskie na świecie. Pamiętam jak tańczyłam w długim korytarzu rodzinnego domu ze świeżo
ugotowanym pierożkiem na widelcu. Mama, szczęśliwa że coś jem, pytała, czy chcę też pieroga z mięsem. Bo
jeśli tak, to musi go podsmażyć a ja zastanawiałam się, jakie pierogi smakują mi bardziej; ugotowane, czy
smażone. Do dziś tego nie rozstrzygnęłam. Nigdy ich też nie robię. Może dlatego kojarzę je zawsze z
dzieciństwem, rodzinnym domem, mamą. Już czuję, że to będą wyjątkowe święta. Zapalę lampki i z przodu
domu i z tyłu w ogrodzie. Koniecznie muszę podjechać do Pijnacker i dokupić bombek. Nabrałam ochoty na
lodowy błękit. No i kartki i życzenia i nie zapomnieć o nikim!
Miejcie dobre Święta, ugośćcie bliskich, albo dajcie się ugościć, albo wyjedźcie na wyspy Hula Gula, jeśli taki
macie pomysł na Święta Bożego Narodzenia. Byle byście się zmobilizowali i jeszcze ten jeden raz dali ponieść
świątecznemu szaleństwu. A jak brakuje sił i nastroju, to zadzwońcie do przyjaciółki.

Dodaj komentarz

  • Najczęsciej klikane

    • Brak